Przede wszystkim: ocalał dziurkowany brązowy papier, niemiły i szorstki w dotyku. Trochę w nim dziurek, ale nie cały jest podziurkowany.
Na drugim zdjęciu już całkiem nieźle widać początki pracy. Bo wszak wszystkie te dziurki aż proszą się, by je pozapełniać, prawda?!
Nawlekanie, podejmowanie decyzji o kolorach - uwielbiam to połączenie pracy koncepcyjnej i wykonawczej.
No i finał:
Tak to ostatecznie wyglądało od tyłu. A z przodu:
Wybaczcie jakość zdjęcia. Kiedyś na pewno będę je zlecał profesjonalnemu studiu fotograficznemu.
Niestety, nie bardzo mam co z tym "gorsetem" (pracę nazwała Weronika) zrobić. Efekt tego taki, że koty już go trochę rozdrapały. Może ktoś by chciał taki prezent? Naprawię co zepsute :) Egzemplarz jedyny i unikalny. Składniki: szary papier, sznurek do/od diabolo, mikroguma w dwóch kolorach i taśma klejąca :)
* Nie mogłem sobie przypomnieć tej frazy. "Tytułem wstępu", "kilka słów wstępu", "aby zacząć" - takie propozycje mi chodziły po głowie. Chyba się starzeję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz