sobota, 20 lipca 2013

"Liście lecą z drzew"

Kasztanowiec w tym roku jeszcze nie gubi liści, ale dziwnym trafem jeden się przyplątał... Bardziej do głowy niż wprost z drzewa, ale zawsze.

Najpierw rysunek.



Później żmudne - ale jakże miłe - robótki ręczne. Wpierw pierwszy płatek liścia:



Działa? 



Działa. To rysujemy dalej.



Wycinanie jest dużo wygodniejsze od rysunku,. Drobne niedoskonałości można po prostu skreślić, zamalować. I tak się je później wytnie.



Powolutku, pomaleńku.


Już bliżej niż dalej. 



Cyzelowanie.



Już prawie.



Ogonek jako final cut.



I gotowe.

I oto przychodzi kolejny problem - jakie tło wybrać dla liścia? Klasyczna czerń?


Albo two shades of green



Ewentualnie coś w zamian za kolor zielony...?



Jak wiadomo, niebieski jest moim ulubionym kolorem (uwaga do purystów językowych: szafir, morski, turkus, błękit i te inne takie to RÓWNIEŻ niebieski!).



Trudne decyzje.



Może po prostu zestaw lato-jesień?



Potencjał jest. Trochę przeszkadza mi niemal-nieskalana geometryczność tego liścia. No ale wycięło się i już się nie od-wytnie. Następny będzie lepszy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz