niedziela, 28 lipca 2013

Praca wre

Wre, warzy się, gotuje. Już mnie palce bolą od trzymania nożyka. Dzień (niemal zupełnie) bez komputera i internetu zaowocował kilkoma fajnymi drobiazgami.

Pisałem już o tym, że mamy rozmawiać we wtorkowej audycji o teatrze papieru - i trochę mnie to zastanawia. W tym zakresie wciąż jeszcze niewiele mogę powiedzieć - choć może jestem jedną z niewielu osób w Polsce, które przeczesały Internet pod tym kątem i mogą powiedzieć COKOLWIEK - - - ? Okaże się już za kilkadziesiąt godzin.

Póki co zaś - dwa z kilku drobnych wycinanek/artbooków/rzeczy, które są efektem dzisiejszego dnia.



Przydałoby się dowycinać okienka w blokach i w ogóle zadbać o szczegóły tej pracy, ale chciałem ją jak najszybciej skończyć. Może do wtorku uda się ją nieco dopieścić.



To trzyobrazkowa opowiastka. Nawet nie - nie opowiastka tylko obrazek. Powiedzmy wizualne haiku. Na przykład:

Sowokot patrzy,
gałąź nad domem wyschła.
Boję się tam wejść.

Ot, poezja!

Mam nieodpartą ochotę na wino (pardą prywatę), ale może po prostu pójdę spać.

2 komentarze: