Rozrasta się ta kolekcja wycinanek, powinienem może wkrótce podzielić się pomysłem na nie. Jest prosty i związany z jedną z najmilej przeze mnie wspominanych zabaw z dzieciństwa. Ale to może troche później, może na przykładzie konkretnej pracy.
W zbiorku z tego dnia nie ma żadnych odwracanych obrazków. Tu na przykład pan krzyczy. Pewnie na mnie, jak zawsze. Krzywo go wyciąłem czy coś...
"Wstydliwy chichot" - oto co przychodzi mi do głowy, jak patrzę na tę wycinankę. Trochę bałem się, że wymknie mi się spod kontroli - zwróćcie uwagę, jak grube jest górne nacięcie, myślę, że nawet odrobinę zbyt grube - ostatecznie jednak wyszło przyzwoicie.
"Foch". I już. Phi!
Batman. Tylko z takimi cieniutkimi rączkami.
A tu, jak się okazuje, nie każdy święty chodzi uśmiechnięty. Zadufek jeden. Nos odcięła mu prawdopodobnie zsuwająca się aureola.
Pozytywnie zdumiony - to w zasadzie autoportret.
Jest takie piękne słowo "fukać". Czasownik. Albo rzeczownikowa forma - fukanie. Rzadko się ją spotyka w języku mówionym (jeśli już to pojawia się w nim forma "ofuknąć" ale i ją wypiera swojskie "opierdolić"). W języku pisanym - wydaje mi się, że ostatni raz widziałem słowo "fukać" w powieści "Lato muminków", tej najpiękniejszej z całego cyklu, z pływającym teatrem i groźną inspicjentką.
Myślę, że to jest twarz osoby, która fuka.
A to ja gdy zostanę ofuknięty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz