"Wszystkiego" - czyli wszelkiego dostępnego papieru, oczywiście.
Dawno, dawno temu (we wrześniu) kupiłem młodemu kociakowi, który ze mną zamieszkał, karmę dla kociaków wkraczających w życie. Pudełko po karmie okazało się dla obu dzielących ze mną życie kotów najwspanialszą zabawką - do chwili, kiedy na Boże Narodzenie przyszła w kolejnym fajowym kartonie książka. Książka dla mnie - karton dla nich. A ja przejąłem dotychczasową zabawkę, opakowanie po jedzeniu.
Nie mogło się zmarnować.
W świetle wygląda rozpaczliwie źle, ale zamieszczam zdjęcia, żeby lepiej pokazać "przemianę":
W dodatku te kocie mordy pocięte gwiazdkami... skandal!
Wystarczy jednak zgasić światło:
Dziękuję za oklaski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz