Chociaż nie celebruję rocznic, ta niedawna, piątkowe trzydzieste urodziny, była wspaniałym pretekstem, żeby zebrać w jednym miejscu i czasie możliwie wielu ludzi, z którymi jest mi dobrze (lub bardzo dobrze). Bardzo piękna sobota i zmęczona (ale zacna) niedziela, wspólne gapienie się w ogień, spalone kiełbaski i dziesiątki puszek piwa, których nie miał kto opróżnić (!) oraz ludzie, którym zechciało się oderwać od siebie i dotrzeć na głęboką świętokrzyska wieś to szereg wspaniałych doświadczeń; doświadczeń z rodzaju tych, bez których chyba chętniej się umiera (choć tego nie jestem pewien).
Bardzo dziękuję Wszystkim, którzy się pojawili.
Zdjęcie - wyjątkowo - nie moje. Niestety nie potrafię znaleźć informacji o autorze ani strony źródłowej, chętnie je dopiszę, gdy uda mi się zweryfikować dane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz