piątek, 29 marca 2013

25 lutego - wyciętości

Nie mam pojęcia dlaczego tego dnia prac pojawiło się mniej. Pesymista powiedziałby, że to spadek entuzjazmu, optymista - że może być już tylko lepiej. Jako realista mogę jedynie powiedzieć, że nie wiem ;)

Dość gadania. Uśmiech!



Może być taki na poły mistyczny - na poły idiotyczny. To trochę zakonnica, trochę - jakaś dobra wiedźma z wioski pod Krakowem. Trudno powiedzieć. Jedna wywołuje uśmiech, przynajmniej u mnie.



Facjata tego pana nieodmiennie kojarzy mi się z hamburgerem - i nie muszę chyba dodawać, że jest to hamburger w dość marzycielski sposób uśmiechnięty... 



A kto się nie uśmiechnie na widok gołąbka - ten ma w ryja.
Acha - niektórzy twierdzą, że to motylek. Cóż... nie mnie z nimi dyskutować.

Dobranoc.

poniedziałek, 25 marca 2013

24 lutego również był twórczy

Znów prace lutowe.

Rozrasta się ta kolekcja wycinanek, powinienem może wkrótce podzielić się pomysłem na nie. Jest prosty i związany z jedną z najmilej przeze mnie wspominanych zabaw z dzieciństwa. Ale to może troche później, może na przykładzie konkretnej pracy.



W zbiorku z tego dnia nie ma żadnych odwracanych obrazków. Tu na przykład pan krzyczy. Pewnie na mnie, jak zawsze. Krzywo go wyciąłem czy coś... 



"Wstydliwy chichot" - oto co przychodzi mi do głowy, jak patrzę na tę wycinankę. Trochę bałem się, że wymknie mi się spod kontroli - zwróćcie uwagę, jak grube jest górne nacięcie, myślę, że nawet odrobinę zbyt grube - ostatecznie jednak wyszło przyzwoicie.



"Foch". I już. Phi!



Batman. Tylko z takimi cieniutkimi rączkami.



A tu, jak się okazuje, nie każdy święty chodzi uśmiechnięty. Zadufek jeden. Nos odcięła mu prawdopodobnie zsuwająca się aureola.



Pozytywnie zdumiony - to w zasadzie autoportret.



Jest takie piękne słowo "fukać". Czasownik. Albo rzeczownikowa forma - fukanie. Rzadko się ją spotyka w języku mówionym (jeśli już to pojawia się w nim forma "ofuknąć" ale i ją wypiera swojskie "opierdolić"). W języku pisanym - wydaje mi się, że ostatni raz widziałem słowo "fukać" w powieści "Lato muminków", tej najpiękniejszej z całego cyklu, z pływającym teatrem i groźną inspicjentką.
Myślę, że to jest twarz osoby, która fuka.



A to ja gdy zostanę ofuknięty.



Tu zaś - hmmm... Enigma. Ale enigma przypominająca oblicze, prawda?

środa, 20 marca 2013

Wycinanki z 23 dnia lutego

Luty był baaardzo płodnym miesiącem. Poniżej wycinanki z 23 dnia tego miesiąca.



Smętek. Jednak gdy go wyciąłem i przyjrzałem mu się dokładniej okazało się, że ma drugie oblicze. Wystarczy odwrócić go o 180 stopni by zobaczyć...



... Wesołka! Mnie samego zaskoczyła taka zmiana, wymusiła również uważniejsze przyglądanie się temu, co wychodzi pod moich palców. Już następna praca potwierdza, że nie wszystko jest takie, jak mogłoby mi się wydawać.


Ten oto, wyraźnie zdegustowany szczupły pan w średnim wieku o, powiedzielibyśmy, szlachetnych rysach najwyraźniej wzdycha. Może nawet woła do nieba o pomstę czy inną krwawą jatkę. Wystarczy go jednak odwrócić o 90 stopni w prawo by otrzymać...



... zafrasowanego/zaskoczonego/nijakiego chłopka roztropka obdarzonego pokaźnym nosem i debilną grzyweczką. Zabawni są obaj.



Tu - ktoś pokroju mieszkańcy planety małp w hełmie z wizjerem (powiedzmy...). I nie myślałem, że mógłby stać się kim- lub czymkolwiek innym aż do chwili, gdy fotografowałem tę wycinankę. Oto bowiem po postawieniu do góry nogami...


... stał się dowcipnym Kimś (kim?) z jednym okiem przysłoniętym loczkiem (?) spływającym z grzywki (?) a drugim znajdującym się jakby pod pirackim przykryciem. To było odkrycie dnia, zdecydowanie. Cieszę się, że moje wprawki zaskakują mnie samego.



Nigdy w życiu nie widziałem lelka kozodoja. myślę jednak, że własnie jego przedstawia ta wycinanka. Dokładniej: jest to zapewne samica gatunku, pani lelkowa, "odrobinę" zła na swego niesfornego męża.



Te oczy niewątpliwie mogą kłamać. Bardzo lubię tę wycinankę.

Kolejne wycinanki już niedługo.

sobota, 16 marca 2013

Wycinanki z 22 lutego


Kolejna seria wycinanek. Wszystkie te powstały 22 lutego.



Dość przypadkowa kombinacja Jar-Jar Binksa i płodu swawolnej wyobraźni nieposłusznego ołówka.


Sam się zastanawiam, czy to moja autosugestia, czy naprawdę widać tu rekina... 



... zwłaszcza że to swego rodzaju zadufany w sobie Humpty Dumpty, gdy się go o 90 stopni odwróci.


Ptak. Siedzący. Bez wątpienia.



Po odwróceniu i przy odrobinie dobrej woli zaś - jest to para zakochanych.



Ten spryciarz z kolei przypomina mi jedną z ulubionych kreskówek mojego dzieciństwa, Jetsonów.



:)



Myśliciel.



Urszula, opasła wiedźma z Disneyowskiej wersji "Małej syrenki", tyle że nie udało mi się tu uchwycić/zaznaczyć ani cycków ani powabnych macek, niestety. Więc taka semi-Urszula.

Będzie więcej.

czwartek, 14 marca 2013

Wycinanki - 21 lutego 2013

Zestaw wycinanek z 21 lutego 2013.



Ta przez chwilę była moim zdjęciem profilowym na FB. Wygląda jak pijany w trzy dupy... piesek? miś? cholera wie.



 Ten ktoś kojarzy mi się z otwartym szeroko koszem na śmieci.



A to - ponura mucha.


Nos. Wielki nos. I gdy wspominam o NOSIE mam na myśli wyłącznie NOS. Żadnych innych organów ludzkich nie mam na myśli, gdy wspominam i myślę o NOSIE.
Czytaliście "Tristrama Shandy'ego"?



A tu - cóż - niechcąco chyba wyskoczył sobowtór Jamesa Joyce'a. A w każdym razie dość podobny, by o stanowisko sobowtóra się ubiegać. 



Sucz w okularach przeciwsłonecznych. 



Marudny Pan Jajo (?). 



Hmmm...
Kotek? 



A to jakiś dancer. Chyba nie dancerka.
Podoba mi się w tej ostatniej wycinance to, że trudno powiedzieć, gdzie jeszcze jest rozwarta w uśmiechu paszcza a gdzie skocznie powykręcane (he?) ręce.

poniedziałek, 11 marca 2013

Artbook

Snuję sobie w głowie projekt artystyczny. Dość precyzyjny i celowy ale chyba z nie do końca jeszcze przybranym kształtem. Pomysły grawitują w stronę artbooka. Im więcej jednak oglądam artbooków w Sieci, tym głupszy wydaje mi się pomysł.

Artbook - z dwóch definicji, które podaje Wikipedia, wolę tę drugą - dzieło sztuki w formie książki. Książka o sztuce - fakt - również jest artbookiem, jednak zmyłki i wywrotki języka angielskiego, jakże obcego, czasem zwodzą na manowce.

sobota, 9 marca 2013

Zapowiedź

Dziś tylko jedno zdjęcie. Zapowiedź tego, co w najbliższej przyszłości będzie się tu pojawiać w dużych ilościach.



A przynajmniej mam taką nadzieję.

czwartek, 7 marca 2013

Prezent

Prezent wędrował na Tajwan. Był książeczką z "ukrytymi" stronami - kiedyś wkleję tutaj ten pomysł i moją propozycję jego wykorzystania.
Do prezentu "właściwego", który wędrował do jubilata* i dotarł idealnie w dzień urodzin (o, losie! jakeś niesprawiedliwy) dołączyłem drobiazg - drugi prezent, bezokazyjny.
I ten "drugi prezent" udało mi się uwiecznić, pierwszego, niestety, nie.



Wszelkie skojarzenia mile widziane.

* zawsze mnie bawiła nazwa domu towarowego w Krakowie, "Jubilat" właśnie. Doczekał się ów zresztą nawet własnej... nazwy przystanku!

niedziela, 3 marca 2013

Z przeszłości

Pewnie każdy kiedyś robił (lub robić musiał) ozdoby choinkowe czy inne przystrajanie domu na okoliczność Bożego Narodzenia odprawił. Na Święta Bożego Narodzenia w 2012 roku, pierwsze po końcu świata ;) przyozdobiłem mieszkanie z woli własnej i nieprzymuszonej. Nie do końca tradycyjnie.




Na przykład takie oto choinki zawisły na drzwiach od ubikacji. Kolor zapewniła reklama Heinekena - cały wzór został wycięty z gazety.




Powyżej widnieje prototyp mojego ubiegłorocznego prezentu. Ponieważ przed Świętami było raczej krucho z pieniędzmi (nawet nie "raczej krucho" ale "najkruszej" - tak powiedziałbym, gdyby to było po polsku) zainwestowałem jedynie w trochę papieru i ostrza do nożyka. Początkowo prezentem miała być przestrzenna choinka - taka jak na zdjęciu powyżej (oczywiście ładniejsza bo wzbogacona o kolor i jednocześnie brzydsza - bez dołączonego Kota, który tu załapał się na zdjęcie). Jednak tę wersję musiałem odrzucić - była piekielnie trudna w transporcie. Trochę żałuję bo pomysł jest niezły, prosty i dość efektowny, jednak przewiezienie szeregu takich choinek na trasie Kraków - Kalisz graniczy z cudem.

Rozwiązaniem okazała się choinka wykonana przy pomocy techniki pop-up:




Na zdjęciu powyżej: choinkowe making-of. Niestety - nie wiem, jak to się stało - nie mam zdjęcia gotowej pracy.
Zrobiłem tych choinek całkiem sporo, mały las. nie liczyłem, ale na pewno było ich kilkanaście, może około dwudziestu. Wszystkie się rozeszły jak świeże bułeczki, bardzo to było miłe, słyszeć okrzyki (no dobra, nieomal okrzyki...) zachwytu.
Choinka w formie otwieranej pocztówki składała się z zielonej kartki pociętej jak na zdjęciu wklejonej w czerwoną kartkę - "okładkę". Jestem bardzo zaskoczony tym, jak dobrze ten drobiazg został odebrany.

Okołoświąteczne choć zupełnie niezwiązane z tradycją były również kolejne papierowe ozdoby - właściwie, powinienem powiedzieć, wprawki:






Na ostatnim zdjęciu uwieczniłem również Krystynę, której cierpliwość do pozowania jest wyjątkowa.

Wolałbym, żeby te drobiazgi nie wyglądały jak prototypy, jednak - cóż - kryzys.

A "kokarda", przedostatni obiekt z powyższego szeregu, do dziś wisi na drzwiach do łazienki, choć wygląda już coraz smętniej, niestety.

piątek, 1 marca 2013

Wprowadzenia

Wycinam, zginam, wymyślam i projektuję.

Postanowiłem zbierać swoje prace w jednym miejscu. Mieszkanie ich nie mieści, niektóre z prac sfotografowałem - i wyrzuciłem. Trochę szkoda.

Może dziś jest dobry dzień, by to rozpocząć.