piątek, 28 czerwca 2013

Hiob

Dziś jest dzień dobrych wiadomości. A w każdym razie na pewno jednej - bardzo dobrej wiadomości.

Moja aplikacja stypendialna do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego została rozpatrzona pozytywnie. Decyzją wysokiej Komisji ;) przyznano mi stypendium na produkcję nowego przedstawienia.



Pokazy "Hioba" wykonanego w technice/technikach teatru papieru już w grudniu. Miło mi będzie Was tam zobaczyć :)

(A już się zastanawiałem, jak uczcić pięćdziesiąty wpis na blogu. Okazja przyszła sama!)

środa, 26 czerwca 2013

Wietnam w Krakowie via Moskwa

Odwiedziła nas Nina, moskwiczanka, przyjaciółka Teatru Figur Kraków. Nina ma wspaniały zwyczaj przywożenia prezentów dla wszystkich znajomych (ponad pół walizki to kawiory, chałwy i inne etcetery).

Nie tak dawno temu Nina robiła porządki w mieszkaniu i natknęła się na takie oto cudeńko:



Natychmiast pomyślała o mnie i przywiozła mi taki właśnie skarb.

Wietnamska sztuka wycinanki - nic o niej nie wiem, chętnie się dowiem, choć to wymaga chyba sporego wysiłku i poszukiwań we wschodnim internecie...? A może ktoś coś wie?

Koperta (bo to koperta pochodzi z lat sześćdziesiątych. Oto dowód:



Cena na kopercie pochodzi sprzed reformy finansowej w Rosji (ówczesnym ZSRR). Jak wolno mniemać całość kosztowała 26 kopiejek. Reforma miała miejsce w latach '60 minionego wieku* więc koperta ma, jak wolno przypuszczać, ponad 50 lat. i Jej zawartość (która najbardziej mnie interesuje, również!).

Zatem, meritum:



Koperta podpisana nazwą stolicy Wietnamu, co zdecydowanie rozwiewa wątpliwości:



Wycinanki umieszczono w delikatnym papierze, między osobnymi arkusikami:



No i meritum zasadnicze:







To bardzo niewielkie prace, widać wyraźnie że robione ręcznie. Porównanie wielkości wszystkich:



No i swojski kontekst: wycinanki a pięciogroszówka:



Ale radość!

* Reforma miała miejsce w 1961 roku, jak potwierdziła Nina. Zatem skarby w kopercie mają ponad 53 lata, jak wolno zakładać!

sobota, 22 czerwca 2013

Drzewomózg

Takie tam. Work in progress. Choć ostatnio - raczej regress...








Ying i yang, takie było założenie.


Co to będzie dalej?

niedziela, 16 czerwca 2013

Po premierze

Nieoczekiwanie dla samego siebie wskoczyłem (czy tez "zostałem wskoczony") w obsadę naszej nowej produkcji, "Mglisty Billy". Gram co prawda stojak (podaję, odbieram, nakładam, zdejmuję, przytrzymuję...), ale lubię myśleć o sobie, że jednak jestem tam pionem artystycznym ;)



Tu widać, jak niezwykle artystycznym pionem byłem ;)

A że premiera i jej okolice to dla każdego teatru intensywna robota, nie miałem siły ani czasu na wrzucenie tutaj czegokolwiek. Zaległości szybciutko nadrobię, szczególnie że przyszedł mi pewien pomysł do głowy.


Piękna widownia, ciepłe przyjęcie spektaklu, gościnne pomieszczenia Bunkra Sztuki - wszystko to było niezwykle miłe. A teraz - witaj, rzeczywistości!



Pozdrawia Was Jane (powyżej). Oczywiście, nie powinna mieć zeza ;)

piątek, 7 czerwca 2013

Uchylę tylko rąbka tajemnicy

Tylko maeńkiego rąbka.

Kończy się robić (w zasadzie już się zrobił) kolejny prezent. Nie mogę go tu pokazać, przyszła posiadaczka bowiem podobno tu zagląda. Ale punkt wyjścia wyglądał tak:


A więcej - już niebawem :)

Nadchodzi Billy

Premiera "Mglistego Billy'ego" zbliża się wielkimi krokami. Teatr Figur Kraków zaprasza na pokaz premierowy 14 czerwca do Bunkra Sztuki (kolejny pokaz tamże następnego dnia, podczas Nocy Teatrów). A już teraz u mnie krótka fotorelacja z postępów wycinankowych. nie są to może szczególnie imponujące rzeczy, zdaję sobie sprawę. Jednak należy pamiętać o tym, że każdy drobiazg, który pojawia się na scenie (czy, jak w tym przypadku, na ekranie - bo to spektakl wykonany w technice teatru cieni) musiał wpierw przejść przez fazę wymyślania i produkcji.

W przypadku tych lalek cieniowych - najpierw był pomysł, później powstała pierwsza forma. Formę trzeba było przetestować. Jeśli się sprawdzała - z niej wykrawana była lalka. Do lalki zaś - przynajmniej do niektórych - zbrojenie, sztywne wzmocnienie, które zapobiega chwianiu się wyciętej figury.

Takie cudeńka ostatnio wyszły spod moich palców (form nie wymyślałem, przy tej produkcji jestem zaledwie nędznym podwykonawcą):




Forma. Tatuś niosący dwoje dzieci.



Forma. Domek o rozmiarach 4,8 (z lewej) i 5,8 cm (z prawej). Do ostatecznej produkcji przeszedł ten mniejszy.



To ta sama forma, o której mowa była chwilę wcześniej, już na etapie powstawania właściwej lalki.




Przyznać się, kto nie ma perwersyjnej gęsiej skórki na myśl o dłubaniu dziecku nożem w oczku?!



Domek, 4,8 cm.




To jest zbrojenie. Przepraszam za jakość tego zdjęcia ale bardzo trudno sfotografować pleksi.




Te dwa zdjęcia to lalka martwego kota. Jak widać, ma oczka podklejone taśmą izolacyjną. Trochę przesadziłem z dłubaniem nożykiem...



A to kot i jego zbrojenie.

Po więcej zdjęć zapraszam tutaj już wkrótce. A premierowy spektakl już w następny weekend! Zapraszamy :)

sobota, 1 czerwca 2013

Sroczy prezent

Agatka miała okrągłe urodziny dwa dni temu. Dziś idę na party - i niosę jej własnoręcznie robiony prezent.

Jak zawsze - zaczynam od fazy poszukiwania pomysłu:




Gdy już ten etap za mną - zaczynamy dłubanie zasadnicze:




I efekt ostateczny:



jeszcze tylko opakowanie. Metodą licznych prób i sromotnych błędów doszedłem do dość zadowalającego efektu:


I już tylko przyozdobić:



I gotowe!



Mam nadzieję, że się spodoba :) Sroko, oby Ci się!

Postępy

Bywa, że trzeba wycinać z innych niż papier materiałów... Oto kolejne fragmenty niezbędne do premiery "Mglistego Billy'ego". Nogi, główki, takie tam :)